Czyli chyba za mało mam problemów, żeby myśleć o takich pierdołach;) W ramach prezentu urodzinowo-światecznego wybieram się w odwiedziny do pana M., który śmignie mi tatusa :D A ponieważ to taka moja mała mania warto było uwiecznić ją w zbzikowanym albumie. Wpis niby nowy, ale taki sam jak poprzednie, więc rewelacji nie ma :P
Ps. Coraz lepiej czuję się w "bezzdjęciowych" klimatach:)
Muuuuuuuah;*
aaa zazdroszcze odwagi:)wpis bardzo bardzo
OdpowiedzUsuń:*
Fajny pomysl na wpis!Za troche dojdzie i zdjecie na pewno:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i rowniez odwagi gratuluje:)
Świetny wpis!!!
OdpowiedzUsuńFantastyczne kolory :)
:*
Podziwiam Twoje prace, dlatego zapraszam po wyróżnienie do mnie http://dziescilat.blogspot.com/2010/11/dziekuje.html
OdpowiedzUsuńŚwietne bez zdjęciowe wpisy :-) Taki optymizm na odległość czuję :-)
OdpowiedzUsuńObejrzałam Twojego bloga i zachwyciłam się Twoimi pracami, zwłaszcza albumami, są takie bałaganiarskie a przy tym świetnie skomponowane - cuda
OdpowiedzUsuńDzięki kochane;* Lady mam nadzieję, że jak mi już wena powróci to będziesz zaglądała do mnie częściej :D
OdpowiedzUsuń